Ciasno.
Gorąco.
Pociąg hałasuje.
Jeszcze nie spoglądam w prawo.
Jeszcze nie widzę, jak
ona
łapie promienie słońca.
Jeszcze nie wiem, że
za chwilę
zakocham się
na godzinę i dwadzieścia minut.
– Mateusz Jańta
Ciasno.
Gorąco.
Pociąg hałasuje.
Jeszcze nie spoglądam w prawo.
Jeszcze nie widzę, jak
ona
łapie promienie słońca.
Jeszcze nie wiem, że
za chwilę
zakocham się
na godzinę i dwadzieścia minut.
– Mateusz Jańta
Są gwiazdy,
które świecą stale.
Są takie, które gasną.
I są w końcu te, które
spadają żeby znaleźć
lepsze miejsce
dla swojego blasku.
Nie obwiniaj się już
i pamiętaj, że
te, które
gdzieś upadły
są najpiękniejsze.
– Mateusz Jańta
Widzę kobietę
w brązowych włosach.
Siedzi przy stole,
wysoko
na balkonie.
Przed nią leży
talerz z daniem.
Nocne niebo
jest zalane gwiazdami.
W tle Paryż.
Kobieta spogląda na mnie.
Nie wiem,
dlaczego tu jestem.
Nie wiem,
kim ona jest.
Wiem, że nie muszę już
szukać
ukojenia
w innych oczach.
– Mateusz Jańta
Kiedy ona
zaśnie,
on
nie będzie
miał powodu,
by się
budzić.
– Mateusz Jańta
Nie wychodzi mi to z głowy.
W sumie nigdy nie wychodziło, a jeśli już to bardzo szybko wracało. Któregoś dnia, jakaś młoda kobieta napisała pod moim wierszem komentarz, że
“…życie to sen, a my musimy się tylko przebudzić.”
Przywiązany do
ciężkich myśli,
tonę w rzece
zawiłych zdań.
Proste słowa,
które
chcę
tobie powiedzieć
są na jej powierzchni.
Nie sięgam ich.
Nie sięgam…
– Mateusz Jańta
Na twojej twarzy
po łzach
zostają
czarne ślady.
Powiedz,
to wina rzęs,
czy
wypalonym już
sercem
płaczesz?
– Mateusz Jańta
Właśnie kładłem się spać, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Była północ i nie zastanawiałem się, kogo do mnie niesie o tej porze, tylko jak wysoki jest i czym mnie zabije. Do łóżka wszedłem tylko prawą nogą. Czytaj dalej “Granica” →
Stała przed
lustrem,
ale
nie spoglądała.
Odbicie by ją
skrzywdziło
kłamiąc, że jest
niedoskonała.
M.
Obyś nie
przywiązała się
do
miłości,
która
okaże się
być solidną gałęzią.
M.