Myślałem, że nie istnieje.
Teraz widzę
Ją
wszędzie.
Między dźwiękami świata.
W mrugnięciu jej
brązowych oczu,
a potem w uśmiechu,
i w smutku też.
Słabnę i rosnę w siłę
jednocześnie.
To jak unoszenie się
nad przepaścią,
kiedy Ona jest jedynym wiatrem
chroniącym mnie przed upadkiem.
– Mateusz Jańta