Niech będzie noc,
horyzont, morze.
Na morzu łódka,
a w środku my.
Niech będzie cisza
i usta wiśniowe,
łamliwy świat ubrany
w dotyk.
A potem wskoczymy
w szum chłodu dnia.
W zielone fale drapiące wnętrze.
Zmokniemy niewiarą,
bo nikt nam nie wierzy.
I na dno pójdziemy
z uśmiechem,
z ulgą,
trzymając swe dłonie.
– Mateusz Jańta