Ledwo otworzyłem oczy,
a ktoś już ubierał mnie
w biały garnitur.
Potem zawiązał czerwony krawat
i wsadził w dłoń różaniec.
Czekają na ciebie, powiedział.
Kto?, zapytałem zdziwiony.
Nie usłyszałem odpowiedzi.
Wychyliłem się przez okno,
a tam tłum,
którego wolność uciekła z piekieł,
ogłupiając go,
i kładąc do snu.
– Mateusz Jańta