Niedziela

“Podgłośnij”, mówię. Barman zwinnym ruchem celuje pilot w stronę telewizora i naciska odpowiedni guzik. W nim mężczyzna ubrany w skrojony garnitur mówi coś, że wirus, że szpitale, że zachód ma się gorzej, a wschód płonie, że premier jest doskonały, prezes święty, a do kościoła chodźmy, bo tak.
Barman kręci głową. Nie może już słuchać wiadomości. Nie może słuchać śmiechów pizd siedzących w boksie i dźwięków aplikacji, na które nagrywają swoje pudrowane, pryszczate ryje. Nie może słuchać rzeczywistości.
Bracie, tak bardzo cię rozumiem. Moje zmysły są wypalone tak samo jak twoje. Wszędzie prorocy, którzy wiedzą wszystko najlepiej. Wszędzie seks i seksualizacja. Nastolatki z upiętym przez za wąskie spodnie kwadratowym dupskiem chcą być błyszczącym towarem na rynku. Między nogami mają atencję, którą ktoś w końcu pierwszy raz przebija, i tak wpadają w “dorosłe życie”.
Stare pokolenie nie lepsze.
Za ich czasów wszystko było przecież inaczej. “Niczego nie było, ale i tak było fajnie”. Przecież ich kołyska, to nic innego, jak wódka, tanie papierosy, disco polo i Pewex.
Za ich czasów żyło się szczęśliwiej. Teraz wszystko się zmieniło…
tylko nie ich pierdolenie.
Dopijam drinka do końca.
Jebać zachód, wschód. Jebać prezesa, kościół i głupotę wszystkich pokoleń.
Wychodzę na zewnątrz.
Ulice i drogi zniknęły. W którą stronę iść?

M.

Dodaj komentarz