Na jarmarku staroci widziałem wczoraj obraz. W czarnej ramce długości przedramienia rosłego chłopa znajdowała się czarna, drewniana paleta, robiąca za sztywne, twarde płótno. Na tym „płótnie” kilkoma pociągnięciami jasnych barw namalowana była droga mleczna, a dookoła niej przytwierdzonych było kilka kamieni różnych rozmiarów niby planety i gwiazdy. Na jednej z planet stała para, dwa wąskie kamyczki wpatrujące się w niesamowitą kosmiczną przestrzeń.
– Co to za technika? – pytam właściciela z arafatką na szyi.
– Chyba żadna – odpowiada. – Po prostu minimalizm. Żona maluje, a ja obrabiam kamienie. Nie nazwaliśmy tego w żaden sposób.
Nienazywanie rzeczy zajmuje mi dzisiaj głowę. Dzisiaj, a tak naprawdę już od wielu dni. Nienazywanie czy nieokreślanie, jest najwyższą formą akceptacji istnienia czegoś takim, jakim jest. Jeśli dorzucimy do tego jeszcze nieprzeżywanie, jesteśmy zupełnie wolni.
Uwalniam się więc. Przybieram teraz pozycję lotosu, kontaktuję się z moimi depresyjnymi czakrami i wypuszczam złą energię. Ammm…
Nie wiem, którędy ta energia wylatuje, ale czuję, że muszę przyspieszyć.
Ammm…
Wyrzucam z siebie wiercącą myśl o tym, że wszystko w sklepach jest teraz dubajskie. Już mnie to w ogóle nie rusza.
Ammm…
Godzę się z faktem, że lewackie jednostki uważają się za liczbę mnogą oni/one, ale już nie postrzegają się jako miejsce np. tu/tam, albo jako dźwięk np. hau/miau. Kompletnie nie narusza to już spokoju mojego umysłu.
Ammm…
Godzę się też z tym, że po internecie krąży idiotyczna lista zagranicznych mediów, które ogłupiają Polaków, ale na tej liście nie ma polskich stacji telewizyjnych. Przypominam sobie, że przecież wszystko co polskie jest dobre. Tylko Polska, tylko lokalne, tylko w prawo, tylko Bóg, tylko ojczyzna, tylko kościół, tylko „dej na nas”.
Ammm…
Tylko disco polo.
Ammm…
Uświadamiam sobie, że Wenus i Jupiter są dziś w harmonijnym trygonie, a Mars i Jowisz w inspirującej koniunkcji. Teraz wiem, że nowy tydzień będzie dobry. Szeke-reke. Meke-peke. Tirli-pirli. Złe duchy a kysz. A macie z mojego energetycznego różańca!
Ammm…
Nie muszę się o nic martwić. Donald Trump i jego przydu… ekhem… zastępca, dba o moje bezpieczeństwo. Dba o nas wszystkich.
Ammm…
Wszystko jest nielegalne.
Ammm…
I nielegalnie działa.
Ammm…
Poza ludźmi, których legalne działania, wpływają na nasze nielegalne życie.
M.
PS Podoba ci się moja twórczość? Możesz “postawić mi kawę”. Link znajdziesz po prawej stronie ekranu lub w głównym menu.
Fot. Steve Johnson, Unsplash