Ostatnią rzeczą, jaką chce mi się dzisiaj robić, to pisać ten tekst.
Nie jest tak, że nie wiem o czym napisać. Problem tkwi w tym, że wiem i to za dobrze, i jest tego tyle, że w tę cichą niedzielę zakrapianą deszczem po prostu nie mam siły. Wiem jedno – kiedy staram się, aby tekst był jak najlżejszy, wychodzą mi serie zdań, które do swoich nóg mają przykute kule zlepione z bieżących wydarzeń.
Wpadłem w pułapkę nieświadomego uważania, że jeśli już się pisze felietony, to każdy z nich powinien nieść za sobą ciężar jakichkolwiek implikacji, wprowadzających czytelnika w notoryczne, rezonujące z przesłaniem tekstu kiwanie głową podczas jego czytania.
A przecież stworzyłem tę serię i stronę przede wszystkim do rozmowy z samym sobą, która (według niektórych) kształtuje najbardziej. Czy tak jest? Zostawiam to ocenie waszym wewnętrznym monologom.
Zaczynając ten akapit postanawiam tego wpisu nie wklejać w żadne inne miejsce. Tego i prawdopodobnie każdego kolejnego. Nie pojawi się on na facebooku, instagramie i innych mediach, o których pisałem tydzień temu. Kiedy to postanawiam, a potem przechodzę od pisania, w zdania zakrada się większa intymność. Nagle moje słowa stają się bardziej szczere, są odsączone z myślenia o tym, czy w każdym zawarta jest jakaś mądrość warta późniejszego nagłaśniania w mediach społecznościowych. Po kilku premierach i krociach wydanych na reklamy nauczyłem się, że nie warto przesadnie nagłaśniać. Warto dobrze pisać. Tylko to się liczy. Dobrze pisać i czerpać z tego satysfakcję (nie mylić z przyjemnością). A kiedy już coś dobrze napiszesz, to lądowanie w czyichś oczach będzie miękkie…
Ostatnią rzeczą, jaką chce mi się dzisiaj robić, to pisać ten tekst i wymyślać jego zakończenie. Jakby od jego jakości miały zależeć losy świata, który z góry jest spisany na regularną porażkę.
Jest cicha niedziela, pada deszcz, w powietrzu zapach obiadu, a ja pracuję nad nową powieścią, o czym wie tylko ten, który dotarł do końca tego wpisu.
M.
Podoba ci się moja twórczość? Możesz postawić mi kawę klikając tutaj, kupić moją książkę w papierze tutaj, albo w wersji ebook bądź audiobook tu.
Fot. Kumiko SHIMIZU, Unsplash