Jutro mam 32 urodziny.
Zauważyłem, że po trzydziestce nie myśli się w kategorii „jeszcze chwila i będę miał czwórkę z przodu”, tylko „ile mi brakuje do pięćdziesiątki”. Wolę tego nie liczyć, mimo że prosta matematyka nasuwa odpowiedź sama, automatycznie. Tak samo jak automatyczna jest już kawa z rana, ból krzyża, i zakup perfum o zapachu kadziła.
Automatycznie też pogrzebałem swoją godność, dwa dni temu, w sklepie z wyposażeniem dla domu. Było już późno, ostatnia godzina otwarcia. Krążyłem z Kasią w alejkach, kiedy nagle zatrzymała nas uprzejma kasjerka. „To ostatnia godzina otwarcia sklepu”, powiedziała. „Jeśli przy kasie powiedzą państwo ‘szczęśliwa godzina’, otrzymają państwo rabat 30% na zakupy”.
No i przyszedł ten czas zapłaty. No i powiedziałem to magiczne hasło… Ja pierdole… To było tak głupie, że nawet kasjerka się zaczerwieniła. Znam ten odcień czerwieni. Mam go, kiedy stoję w kasie jakiegoś sklepu, moje rzeczy czekają na taśmie, a ludzie przede mną i za mną oddzielają panicznie swoje zakupy od moich metalowymi bloczkami. Czego oni się boją? Że za nich zapłacę? Że wcisnę im mój kefir?
Jutro mam 32 urodziny. Planuję wiele zmian. Pierwszą z nich jest macanie, wąchanie i ściskanie owoców w marketach zanim je kupię.
M.
Podoba ci się moja twórczość? Możesz postawić mi kawę klikając tutaj, kupić moją książkę w papierze tutaj, albo w wersji ebook bądź audiobook tu.
Fot. Nik, Unsplash