Tydzień w plecy 46: Jedyne wyjście

Czasami
jedynym wyjściem
jest poezja.
Kiedy reszta słów
utonęła w powieści, którą
właśnie piszesz
albo zaplątały się w zimową mgłę,
tniesz je
i wyciągasz
w kawa
łka
ch.
Trzymasz je w dłoniach
i starasz się napisać
coś więcej
niż
przeklęty kolejny rozdział.

Ale one nie chcą.
Nie pozwalają ci
pisać
o niczym innym.

Może wiedzą, że
nie ma o czym.
Że wszystkie sprawy tego
świata
są z góry przegrane.

Że kelnerka,
która dwa dni temu,
kiedy ty miałeś gębę pełną jedzenia,
podeszła do ciebie i zapytała
u pana wszystko w porządku?”
nie chciała usłyszeć
odpowiedzi,
po prostu było to jedyne pytanie,
które
udało jej się wyciąć
z jej zaplątanych słów.

M.

Fot. Europeana, Unsplash

Dodaj komentarz