Nie wychodzi mi to z głowy.
W sumie nigdy nie wychodziło, a jeśli już to bardzo szybko wracało. Któregoś dnia, jakaś młoda kobieta napisała pod moim wierszem komentarz, że
“…życie to sen, a my musimy się tylko przebudzić.”
Te słowa często powaracają do mnie i uderzają z siłą ciosu zazdrosnej żony. Nie napiszę, że już kiedyś nie rozmyślałem podobnie, wręcz przeciwnie, myślałem o tym wielokrotnie i myślę do teraz.
Ostatnimi dniami wpadła mi do głowy pewna teoria. Skup się.
Aktualnie znajdujesz się w TERAZ. Czytasz mój tekst śledząc go słowo za słowem. Istnieje tylko ta rzeczywistość, której właśnie TERAZ doświadczasz. Zapachy, obrazy, dźwięki itd. Jesteś przytomny.
Siedzisz więc i czytasz nadal. Istnieje tylko rzeczywistość, w której jesteś.
Przyjdzie moment, w którym położysz się spać. W słuchawkach będzie grała twoja ulubiona muzyka. Powieki tobie opadną i
zaczniesz doświadczać nowego świata – snu.
W tym nowym świecie, we śnie, rzeczywistość której TERAZ doświadczasz nie będzie dla ciebie istnieć. Będzie istnieć tylko to, co będziesz tam widział. Będziesz goniony przez niedźwiedzia, będziesz milionerem, zdasz egzamin, wyjdziesz za mąż. Tamten świat skończy się i wyjdziesz ze snu, wracając tutaj.
Wniosek więc jest taki, że w tej rzeczywistości, w której teraz jesteś, świat snu jeszcze jest dla ciebie niewidoczny. Zobaczysz go kładąc się do łóżka.
Natomiast będąc we śnie, nie istnieje dla ciebie rzeczywistość, w której czytasz ten tekst.
Który świat więc jest prawdą?
Może ciało, to tylko instrument tego, co “podróżuje” między dwoma lub wieloma rzeczywistościami.
Jakiś czas temu oglądałem wykład TEDx, w którym już zapomniany mi z nazwiska fizyk opowiadał i udowadniał, że istnieje nieskończona ilość wersji momentu, który właśnie trwa. To znaczy, że w tym momencie czytasz mój tekst, nie czytasz mojego tekstu, pijesz kawę, pijesz herbatę, oglądasz telewizję, biegasz, kochasz się z kimś itd. Mówi on, że istnieje wiele rzeczywistości jednocześnie, i w każdej z nich robisz coś innego. Zobrazował to bardzo przejżyście na odpowiednio skontruowanej maszynie, pokazującej że ta teoria multi-rzeczywistości jest prawdziwa, i że teraz tylko trzeba nauczyć się do tych światów sięgać.
Myśl co chcesz. Nazwij to wszystko bzdurami. Ale zanim to zrobisz, przypomnij sobię, że miliony ludzi wierzy w istnienie BOŻEGO BARANKA, który zgładzi wszystkie grzechy.
*
Spotkałem kilka dni temu kobietę tak piękną, że od razu w myślach widziałem ją wieczorem, w Rzymie, na kolacji z dwoma świecami i czerwonym winem.
Podszedł do nas kelner chcąc przyjąć zamówienie
po włosku.
Zamurowało nas. Ona starała się powstrzymać śmiech, uroczo zasłaniając usta dłonią, a ja wskazałem losowo na coś w karcie menu, kelner skinął głową i odeszedł.
Ona odsłoniła usta. Jej uśmiech był szeroki, a ja nie wiedziałem już, czy wolę utonąć w nim, czy w jej oczach.
*
Ludzie raz są, a raz ich nie ma. Nie przywiązuj się do stałej obecności tych, którzy nie mają większego znaczenia dla ciebie. Są tylko epizodem w twoim życiu. Kiedy to do ciebie dotrze, żyje się lżej i wygodniej.
*
Wspomniałem sobie w niedzielę swoje pierwsze “poważne zakochanie się”. Tak bardzo się cieszę, że ono już nie trwa.
Rany,
tak bardzo się cieszę.
*
Siedzę w kawiarni. Na moim stole jest kubek z kawą i książka. Cieszę się na samą myśl, że przeczytam kolejny rozdział, lecz po chwili mój entuzjazm zabija kelnerka. Załącza telewizor, podgłaśnia i wsłuchuje się w jego “przekaz” jednym uchem.
Słucham i ja, niestety.
Puszczają program, w którym ludzie chcą zmienić coś w swoim wyglądzie. Zdaje się, że dziś są same takie programy.
Swoją drogą zwróć uwagę na słowo “program“. Ciekawe kogóż to na celu ma on programować, hm? Jak sądzisz telewidzu?
Na ekranie pojawia się kobieta i lekarze, którzy wstrzykują jej botoks. Następne ujęcie, to kobieta już po zabiegu. Prowadząca pyta ją, czy boli, a ta botoksowana odpowiada, że tak. Prowadząca wychodzi z sali, w której leży hialuronowa twarz i mówi do kamery, że “ten zabieg był dowodem na to, że kobiety są wybitnie wytrzymałe“.
No tak, ma rację.
Przecież wstrzyknięcie sobie botoksu to prawdziwy heroizm. Co tam torturowane kobiety podczas pierwszej, drugiej wojny światowej. Polkom miażdżono na przesłuchaniach palce żeby wycisnąć z nich jakiekolwiek informacje. Napierdalano w nie prętami i gwałcono, a te się nie poddawały. Ale nie, to nie była wytrzymałość. Botoks w ryju nią jest.
*
Kolejną z niesamowicie pociągających rzeczy u kobiety jest to, kiedy otwarcie pokazuje ona swoją inność.
Nie zrozum mnie źle. Chodzi mi o to, że bez żadnego problemu mówi ona o tym, że nie identyfikuje się z jakąkolwiek większścią, z masami.
Nie chodzi o jej zarozumiałość, tylko o posiadanie pewnych niestandardowych nawyków, pasji, zachowań, których nie ukrywa, i nie zamienia specjalnie na te społecznie pożądane.
*
Siedzę w pociągu i widzę, jak starszy mężczyzna ściąga damski płaszcz z wieszaka nad jego głową. Sekunda zdziwienia. Po chwili wstaje kobieta. Jego kobieta. Odwraca się do niego tyłem, a mąż wolno i starannie okrywa ją nim, mówiąc że teraz jej będzie ciepło.
Starsza para wysiada, a ja nadal wsłuchuję się w mlaskanie gumą do żucia, jakiegoś chłoptasia siedzącego przede mną. Mam ochotę zatrzymać pociąg awaryjnym hamulcem, pójść do najbliższego sklepu po łopatę i…
Myślę, że konduktor zrozumiałby mnie i dołożył coś od siebie.
*
Myślałem, że krew mnie zalaje. Przed oczy wyskoczył mi post kolejnego blogera, który napisał, że prawdziwą miłość w związku poznaje się w momencie wspólnego skaładania mebli ze sklepu znanej marki.
Hahaha,
Hehehe,
Hohoho.
Śmiechom nie ma końca. Post z poziomu polskich kabaretów.
Trochę dziwnie zestawia się jego wpis z sytuacją mojego kolegi. Jego dziewczyna miała wypadek na gokartach i jest sparaliżowana. Cała Polska w sumie o tym mówi.
On jest przy niej codziennie i wspiera ją, jak tylko może. Chłopak ma tyle sił, że poruszył cały kraj, żeby pomóc swojej kobiecie.
Połóżmy obok siebie tę nieszczęśliwą sytuację i wpis pana blogera.
Dokładnie tak. Nie ma co porównywać.
Fot. Rob Potter, Unsplash.com