Pamiętam, że kiedy byłem chłopcem, to często biegałem do kiosków Ruchu i kupowałem sobie kawały.
Były to małe, złożone wielokrotnie gazetki, które rozkładało się niczym mapę, i które wypchane były po każdy kąt satyrycznymi rysunkami oraz dowcipami. Cóż, internetu w domach albo jeszcze nie było, albo nie był tak powszechny, i żeby móc się uśmiechnąć w tym ponurym świecie, potrzebowałem takiego papierowego “dopalacza” za 1,90 zł. Podchodziłem więc do małej, zapuszczonej budki, gdzie za ścianami z gazet siedziała nigdyniesikająca baba i na moją prośbę dobiegającą spod zewnętrznej półki z tacką na pieniądze podawała mi kilka “gazetek” do wyboru. Patrzyłem, która ma najwięcej stron, jest najbardziej kolorowa, i którą najzwyczajniej opłaca mi się kupić, żeby śmiechu wystarczyło na jak najdłużej.
– Wybrałeś już? – pytała gazetowa czarodziejka, jakbym przeglądał katalog z zaklęciami na poprawę humoru.
– Jeszcze nie – odpowiadałem, bardziej niż z kawałów śmiejąc się z tego, że kobieta nie widzi, jak pod półką czytam już sobie niektóre gazetki. Byłem wtedy małym złodziejem słów, piratem dowcipów, zanim piractwo napadło komputer każdego nastolatka.
– Dobra, oddaj mi te gazetki jeśli nie kupujesz – dobiegał mnie w końcu głos z papierowej pieczary i wtedy na szybko wybierałem jedną.
Mam jednak wrażenie, że któregoś razu, kiedy tak stałem, czytałem i chichrałem się sam do siebie, czas się nagle zatrzymał, przestał płynąć (jakby kiedykolwiek płynął), a ja zostałem tam, pod tym kioskiem – w jedynym ciepłym miejscu zimnego miasta – i utknąłem w najdłuższym żarcie, który nie śmieszy, a jeśli już,
to, kurwa, przez łzy.
W tym żarcie jesteś też ty, twój gburowaty pracodawca, głupi kolega, irytująca koleżanka, pseudo-święci i przeklęci, profesorowie, zawodowcy, amatorzy, zdrowi, piękni, brzydcy, chorzy. Ci bogaci, ci bez gaci. Jest twój proboszcz i wikary, co ma kościół z dachem “starym”. Jest twój mąż i twoja żona. Jest też on, oni, ona.
Są wszyscy
i jest wszystko.
M.
Podoba ci się moja twórczość? Postaw mi kawę klikając tutaj, kup moją książkę w papierze tutaj, albo w wersji ebook bądź audiobook tu.
Fot. Gift Habeshaw, Unsplash