Zaczęły się wakacje. To słowo wyszło z mojego słownika i z mojej głowy w dniu, gdy ukończyłem obowiązkową edukację. Postrzegam ten czas jako kamień milowy zapętlenia się pewnych informacji. Media maglują, że uwaga z upałami, że susza, że kierowcy widzą fajną pogodę i pędzą, pędzą, pędzą, zupełnie jak te hordy dzieciaków bezmyślnie pokonujące chodniki i ulice na elektrycznych hulajnogach. „Alkoholu ci nie sprzedamy, bo alkohol zabija, ale możesz za to jechać 50km/h na dwóch kółkach, mimo tego, że ledwo wystajesz ponad dzwonek na kierownicy”.
Będąc już przy tych bezkarnych krasnalach – ostatnio pojawiły się na rynku pożądane przez nich (i nie tylko) pluszaki Labubu. Uważam, że ci, którzy kupują te maskotki, jak i ci, którzy zapieprzają na hulajnogach, jak gdyby byli nieśmiertelni, labubu mają w głowie. A głowa to najpopularniejsza część ciała w okresie letnim, czyż nie? Jakiekolwiek wiadomości się puści, wszędzie trąbią o tym, że znów ktoś skoczył na główkę do wody i umarł. I przejście kamery na zmartwionego ratownika. „Przypominamy, żeby na nieznanych wodach zachować trzeźwość umysłu. Pamiętajmy, że nie skaczemy do wody, bo może się to skończyć tragicznie”. A niech się, kurwa, kończy. Niech giną. Naturalna selekcja. Czy społeczeństwo jest naprawdę tak głupie, że trzeba im powtarzać podstawowe rzeczy? Kolejni z labubu zamiast mózgu, którym jeśli raz powiedziano, jak może się skończyć plażowa głupota i nie zadziałało, to za drugim razem (o ile on będzie) też nie zadziała.
Wylewam z siebie dużo żółci, wiem, ale jest mi z tym dobrze. Lubię to robić. Kiedy mówię o tym otwarcie, jest mi z tym jeszcze lepiej. Wierzę jednak, że nie nadejdzie dzień, w którym swoją żółć będę rozlewał tak głośno, jak te stada mijających cię “decybelowych ziomali/ziomeczków/braci co się nie traci” z głośnikami przy dupie, zmuszających cię do słuchania tego, co oni. Tutaj każdy wchodzi z własnej woli.
W zeszłym tygodniu wracałem z Poznania pociągiem Intercity, i jeśli wybraliście właśnie ten magiczny sposób podróży w stronę wymarzonego wypoczynku, to życzę powodzenia, wszystkiego dobrego i zalecam sprawdzić, czy na bilecie nie macie przypadkiem „Kierunek: Bangladesz”. Biletów sprzedanych więcej niż miejsc, wypchany każdy kąt, zepsuta klimatyzacja, zepsuta lokomotywa, opóźnienie. „Nie wiemy dlaczego się zepsuła. Nie wiemy jak długo potrwa naprawa. Nie wiemy, kiedy ruszymy dalej”.
Nikt niczego nie wie.
Nikt niczego.
Nikt.
Ach przepraszam, no tak, wszystko wiedzą przecież modelki… Tydzień temu Miss Polonia, w ten weekend Miss Supernational. „Nasze panie ciężko pracowały, ciężko się uczyły, cały tydzień trenowały. To naprawdę tytaniczna praca”.
Patrzcie na nas. Jesteśmy po to, żeby na nas patrzeć. Chcemy waszego patrzenia.
Chcemy.
Chcemy.
Chcę.
„Od zawsze chciałam”.
M.
Podoba ci się moja twórczość? Możesz postawić mi kawę klikając tutaj, kupić moją książkę w papierze tutaj, albo w wersji ebook bądź audiobook tu.
Fot. David Kristianto, Unsplash