Zasnąłbym, zasnęlibyśmy chętnie. A potem śniłbym, śnilibyśmy głęboko, głębiej, dogłębnie. Sen siódmy, ósmy, dziewiąty. Dwie góry i ja między nimi. Ciszę sobą przebijam. Brak słów, a nasze oczy krzyku pełne. – Mateusz Jańta
Modły głośniejsze od myśli. Sezonowość świata zabija wszystkich. Pustynia umysłów, a potem bez umysłów pustynia. Płoniemy, mimo że pada gęsty deszcz. – Mateusz Jańta
Iluzja istnienia
Jest trzecia w nocy. Nie mogę spać, mimo tego, że wokół cisza i na zewnątrz nie ma niczego, co mogłoby mi przeszkodzić w zanurzeniu się w głębokim śnie. Ale to tylko na zewnątrz… Chcę napisać,Czytaj dalej
Nie mam już wyboru. W kieszeni zostały mi tylko proste słowa. Potargane, urwane, zawstydzone, szczere. Weź je. Tak, wiem że nie jest ich wiele, ale… – Mateusz Jańta
Ulatniamy się, parujemy podgrzewani promieniami niepotrzebności. I chociaż spadamy na co dzień, to któregoś dnia spadniemy jako deszcz, znów na chwilę obmywając świat ze złudzeń. – Mateusz Jańta
Czerń się wylewa i wlewa jednocześnie. Nie ma drugiego takiego uczucia. Możesz dostrzec piękno przypadkowo spotkanej kobiety, księżycem się zachwycać, ale w środku smoła, smoła w środku. – Mateusz Jańta
We mgle drabina stoi, a na niej stoję ja. Szczeble jej, niczym twoje słowa, są coraz słabsze. Nie mam już ochoty się wspinać. – Mateusz Jańta
Inna cisza, przy Tobie. Ta lepsza, kojąca. Inna cisza, a mimo to, i tak słyszymy w niej całych siebie. – Mateusz Jańta
Ślepota ich wizją, charyzmą martwe usta. Nieludzie nieludzi mają pod sobą. Deszcz śliny wypełnia rzeki zaćmienia. I tak nie- żyją nieludzie w tym swoim nie- szczęściu. – Mateusz Jańta
Wszyscy wyglądamy na zdrowych
Ledwo idzie na tych wysokich koturnach. Uwielbiam koturny (oczywiście nie na swoich nogach), i naoglądałem się ich odpowiednio dużo, żeby stwierdzić, że młoda kobieta, która idzie na nich przede mną, zaraz z bliska powieCzytaj dalej