Nieteraźniejszość. W niej właśnie jestem. Nie znaczy to jednak, że utknąłem w przeszłości lub przyszłości. Oznacza to, że utknąłem, ale nie wiem gdzie. To jakaś szczelina w nieczasie. Najdziwniejsze jednak jest to, że nie jestemCzytaj dalej
Straciliśmy spojrzenia. Kielichy źrenic wypełniliśmy sobą, przelewając pierwszą kroplę. Sytość. Nie ma już pragnienia. Nie ma. – Mateusz Jańta
Ukrywam się, gdy mogę. Gdy możliwości takiej nie ma, czuję, że wszystko ukrywa się we mnie. Myśli, kolory, bezkolory, dźwięki, cisza, brudy… Lepka masa, z której niczego nie da się ulepić. – Mateusz Jańta
Nie śpię już. Przeskoczyłem przez mur ze snów świata, z hukiem budząc się na zawsze. Za murem nocne niebo, cisza, ty, i moje oczy w szczegółach twoje piękno widzące. – Mateusz Jańta
Zamykam oczy i pozwalam, by szum chłodnego wiatru przenikał mnie, zmywając rozczarowanie. Czymkolwiek jestem, znikam, znikam, znikam. – Mateusz Jańta
Ciemność powiek nie wystarcza. Świat dobija się do mnie swoją szarobiałością. Jak mam ufać kolorom, kiedy nawet one lubią widok krwi? Potrzebuję otchłani. Tak bardzo jej potrzebuję. – Mateusz Jańta
Chcę zapamiętać jej twarz na zawsze. Spokojne ruchy, nie spieszącą się każdą cząstkę ciała. I dźwięk najbardziej kobiecego na świecie “Dziękuję”, gdy podniosłem jej okulary, które upuściła na ziemię, a obok nich i mnie upuszczając,Czytaj dalej
Każda nuta jak łza. Jak łza każda nuta. Pływamy w niekończącym się dźwięku, tak rzadko zgrywając się nawzajem. Melodia. Pętla. I pętla, co melodią nie jest. – Mateusz Jańta
ulotność rzeczy (nie)istniejących.
Poranek jest rześki. Na zmianę ubiera delikatnym wiatrem moją skórę w ciarki, po czym zdejmuje je z niej wyraźnymi promieniami słońca. Idę przez park. Może to on idzie przeze mnie. A może nic ani niktCzytaj dalej
Mały, mały człowiek
[…] Był więc mały, mały człowiek. Z wnętrzem mniejszym niż on sam. A w tym wnętrzu, ciasnym, dusznym, siedział w garniturze pan.