Niezauwidzialność

Nie wiem, co to za miejsce.
Siedzę na balkonie starego mieszkania w kamienicy. Jest wieczór, pada lekki śnieg, a ulica trzy piętra pode mną tętni ostatnim życiem, zanim wszyscy znikną, rozejdą się do swoich domów na kolejną zimową kolację.
Siedzę z nogami wsadzonymi w szpary poręczy, przez co zwisają luźno na zewnątrz. O poręcz opieram też ciężar ciała. Stygnę. Jestem. Widzę, jak starsza kobieta ciągnie wnuka na sankach. Ten sztywno trzyma się ich, by nie spaść. Jest szczęśliwy i jednocześnie sparaliżowany ze strachu. Z naprzeciwka idzie mężczyzna, niosący dwie torby zakupów. Ma styl i urodę, przypominającą twarze z czasów międzywojennych. Ktoś trzęsie się z zimna, a potem znika w cieniu. Głośny śmiech zza rogu przebija wytłumiony hałas świata. Przewija się jeszcze kilku bezdomnych, aż w końcu światła w sklepach gasną. Fryzjer już nie ostrzyże, nie ogoli. Słodycze i warzywa z wystawy lokalnego warzywniaka toną w czerni, a kobieta, która macha do mnie z plakatu, że może być tylko moja tej nocy, traci się. Wyparowuje w ciemność.
Ulica umarła. Chociaż była oświetlona słabym pomarańczowym światłem, teraz to słabe pomarańczowe światło tli się jeszcze w papierosie w oknie obok. Papierosa pali kobieta. Stoi w szlafroku. Uśmiecha się do mnie swoimi grubymi ustami i oddala za firanę.
Nie wiem, co to za miejsce, ale wiem, że w jakiś sposób jego kolory, kształty, niespieszność obrazują to, co ostatnio czuję.
Potrafię dostrzegać piękno w szczegółach, które zdają się być niewidzialne, niezauważane przez wielu. Potrafię wpaść w podziw piękna otaczających mnie ludzi. Potrafię dostrzec czyjąś ambicję oraz nieziemską kobiecość kobiet, które ledwo znam.

Mimo to, nadal unosi się gdzieś jakaś pustka.
Wypełnia ona nasze słowa. Wypełnia przestrzeń między słowami, a nawet literami słów. Wypełnia wszystko. I ją z kolei również można wypełnić. Spojrzeniem lub uśmiechem, który często jest, jak dobry początek dnia. Można, lecz tylko na moment. Bo to tak, jakby do pustego basenu wlać wiadro wody. Powstanie kałuża, w której zamoczysz stopy albo dłonie,

ale nie poczujesz fali tego, co miałeś nadzieję, że chociaż przez chwilę cię ogarnie, otoczy, a potem uniesie.

________

Fot. JR Korpa, unsplash

Dodaj komentarz