Minuty

Jeśli są dni, których nie chcemy pamiętać, to czy istnieją również takie, które nie chcą pamiętać nas?
Dni, w których byliśmy tak paskudni, że same nam się zapominają i odchodzą w niebyt.
To bardzo ciekawe, pomyślałem leżąc na kanapie. Patrzyłem w okno, za którym szare niebo i grzmienia zapowiadały ulewę.
Ostatnio zauważyłem, że jedyne, co zapamiętuję dokładnie, to chwile. Bardzo krótkie, trwające wręcz minuty. Zazwyczaj jedną.
Gdyby się nad tym głębiej zastanowić, to właśnie minuty trwa wszystko, za czym tęsknimy, i o czym myśl w najgorszych momentach trzyma nas przy życiu.
W minucie mieści się uścisk matki, pierwszy wdech zapachu twojej kobiety, łyk kawy z rana, wspomnienie o najbardziej szalonej nocy w twoim życiu, kupno butelki wina, które wypijesz wieczorem, zrozumienie niewinności w oczach dziecka, zauważenie magii w tym, jak Ona kąpie się słuchając jazzu, kiedy na zewnątrz pada gęsty deszcz,
a potem…

potem wychodzi z łazienki,
naga
i kładzie się obok, z głową na twoich nogach.

Ale minuta, to też patrzenie, jak ktoś odchodzi. Czucie, jak coś wygasa. Jak coś nie jest już czymś, czym było. Jak odpada nam pół serca, lub patrzenie, jak ktoś znika za zamykającymi się drzwiami. Nawet, jeśli wiemy, że nie znika na zawsze, tylko na pół dnia. Stoimy wtedy w przedpokoju, czując zapach tej osoby. Zapach blaknie, ale nasza tęsknota nie,
i stajemy się bezsilni, wobec zwykłej, pieprzonej minuty.

M.

Dodaj komentarz