Internet już od dawna jest zalewany falą hiper, ultra, mega „skutecznych” poradników na temat związków, miłości, wyzwolonych kobiet, zimnych drani itd. Gdzie nie spojrzysz tam poradniki:
– „5 sposobów na to jak stać się bardziej atrakcyjnym”,
– „Główna zasada podrywu – zasada niedostępności”,
– „Rzucił Cię partner? U nas znajdziesz nowego!”
Przez kodowanie sobie, że do stworzenia czegoś wspólnego z partnerem wystarczy kilka porad ultra podrywaczy z internetu lub 10 złotych rad wszechwiedzącej kobiety z YouTube’a, przestajesz kierować się tym co wykształciło się w Tobie przez lata życia: empatia, poglądy, uczucia.
Zaczynasz kierować się jebanymi schematami wymyślonymi przez ludzi co do których nie masz pewności, że wiedzę, którą przekazują stosują u siebie.
To tak jak z przyjaciółką, która doradza Ci co masz zrobić gdy zostaniesz przez kogoś rzucony/a, a sama po rozstaniu ze swoim facetem zalewa łzami poduchę.
Kierując się w związkach internetowymi technikami to jak granie w grę na kodach. Co za przyjemność z grania w strzelaninę, gdy na tacy jest podany kod na nieśmiertelność i masz 100% pewności, że wpisując go przy każdej misji wiesz, że wygrasz?
Cała przyjemność grania w grę (dla ciemnych: aluzja do gry partnerskiej) polega na tym, że nie wiesz co się może stać i nie chcesz wiedzieć od kolegi, który tą grę już przeszedł (o ile też przeszedł ją bez pomocy). Tak samo jest z egzaminami, testami, kartkówkami. Gdy masz odpowiedzi, to zajebiście, bo gdy zaliczysz jest satysfakcja. Ale nie sądzisz, że lepszy jest pozytywny wynik osiągnięty samemu? Z pewnością kilka razy w życiu Ci się udało (jak każdemu…tylko kilka) i znasz to uczucie.
Gierki
Żyjemy w pokoleniu, w którym kobiety uwierzyły w takie pierdoły jak to, że aby były pożądane muszą zgrywać niedostępną, tzw. „gonienie króliczka”. I w tym największą kurwa hipokryzją jest to, że same sobie wmówiły że to przyciąga płeć przeciwną… <płacz ze śmiechu>. Masowo czytają książki typu „Dlaczego faceci kochają zołzy” itd. a całe to gówno pisane jest przez uwaga…kobiety!
Krzywdzą same siebie, wmawiając sobie, że są nie takie jakie powinny być, więc przybierają role, która jest zarazem pewnym schematem co tworzy tłumy kopii z tym samym chujowym oprogramowaniem w głowie.
Teraz wpadła mi taka myśl: skoro już obie strony (kobiety i mężczyźni) wiedzą, że druga połowa stosuje jakieś techniki na niej, to po co taką grę dalej ciągnąć? Rozumiesz? To tak jakbyś grał w chowanego w lesie tylko z czterema drzewami. Nie ma innej opcji ukrycia się, więc przewidujesz strategie Twoich kolegów i od razu możesz wykrzyczeć „1, 2, 3 wszyscy za drzewami!”. Gra nie ma sensu, gdy wiesz jak gra druga strona.
Wszystko zostawia po sobie jakiś ślad, więc odgrywane sztuczne role przez kobiety, rodzi u facetów oczywiście reakcje.
Młody chłopak wdrażający się w poznawaniu dziewczyn w TYM sensie, zauważa podchodząc do którejś z kolei, że albo z nimi coś jest nie tak, że wszystkie tak samo do niego podchodzą, albo z nim.
Spotyka kopie za kopią (możesz myśleć co chcesz, ale tak wygląda rzeczywistość teraz) i w końcu odpuszcza na bardzo, bardzo długi czas…
Tego kwiatu pół światu
Tak. Takie podejście, też ma wielu ‘maczo’. Szczególnie Ci, którzy oglądają grubych, spoconych, w błyszczących koszulach i srebrną kietą na szyi internetowych podrywaczy.
„Zapisz się do mnie na kurs, a pokaże Ci jak stać się prawdziwym mężczyzną”. Po zapisaniu się na taki kurs ucinasz sobie jaja, bo facetem stajesz się sam po wielu nauczkach z błędów.
Wpaja się teraz młodym, że nie warto się wkręcać, przywiązywać tylko poruchać i znikać.
A jak Cię kobieta zacznie wkurwiać to ją rzuć i wróć do Jolki bo lepiej ciągnęła. I potem rosną emocjonalne trolle walące konia w wieku 40stu lat „bo chciałbym którąś, ale jakoś nie potrafię sobie żadnej znaleźć”. Nic dziwnego, skoro nie robiłeś sobie w głowie podstaw do myślenia w przyszłości o czymś trwalszym. Ilustrując metaforą: Zjebałeś fundamenty domu tylko po to żeby szybko go wybudować i zadowalać się nowym telewizorem w salonie. A z biegiem czasu zauważasz do czego warto było przyłożyć więcej starań.
Dzisiaj budulcem związku nie są emocje, uczucia, pragnienie wspólnej przyszłości, tylko chęć zaspokojenia swoich potrzeb i monotonia.
‘Gonienie króliczka, czyli ja w centrum’ zamień na ‘WSPÓLNA gonitwa za wspólnymi (również osobistymi) celami.‘
Za bardzo się jaramy samym zdobywaniem partnera niż jego zdobyciem.
„Jestem jak pies goniący samochód. Nie wiedziałbym co z nim zrobić, gdybym już go dorwał” ~ Joker, „Batman: Mroczny rycerz”.
Ty (chłopie) gonisz, a Ty (kobieto) dajesz się gonić, chociaż sami nie wiecie po co ta cała gra w berka, która zauważ…może się nigdy nie kończyć.
Rozwija się pokolenie bezmózgich jednostek fałszywych emocjonalnie wobec siebie i innych. Swoje uczucia, emocje sprowadza się do instrukcji ich używania tak, aby jak najszybciej zadowolić swoje ego, zamiast budować coś o rzadko spotykanej teraz nazwie: My.
Lenistwo, by osiągnąć coś więcej, przez to rodzi się monotonia i zwalanie na drugą połowę: nie starasz się.
I potem następuje koniec.
Ale spokojnie, znajdziesz sobie kolejną, tę samą wersję poprzedniego partnera, łudząc się „ten jest inny/a”.
Owczy pęd
I potem tworzą się:
– kopie niezależnych jednostek, którym wydaje się, że są samowystarczalne, bo natura nas zbudowała do życia w grupie, społeczeństwie.
– kopie źle dobranych par wielkich bad boyów z jakże zimnymi zołzami, kolekcjonującymi wszystkie DVD “Seksu w wielkim mieście” i “Pamiętniki Bridget Jones”.
Dlaczego?
Ponieważ coraz większa masa ludzi zaczyna wierzyć w to, że tylko określony typ partnera (skurwiel, zimna suka) potrafi dostarczyć emocji, których tak bardzo szukamy.
Pewna koleżanka, która ma 22 lata, jest zamężna, ma dziecko i udaje spełnioną skomentowała kiedyś moje przemyślenia: “Takie jest życie, takie są związki. Wszyscy tak mają.”
Nie wszyscy.
Znam garstkę ludzi, którzy potrafią się zaskakiwać nie najnowszymi plotkami ze wsi, huśtawkami humorów lub fochami, a seksem w wymarzonym miejscu, kwiatkiem bez okazji, tańcem przy kasie w Tesco, biletem do Rzymu itd. itd.
Kopiowanie schematów związków, miłości i tłumaczenie “Tak wygląda wspólne życie” jest szczeniackie.
Wspólne życie obojętnie na jakim etapie ma wglądać tak jak Wy tego chcecie, z osobą którą wybrałeś/łaś bo TY się przy niej kurwa dobrze czujesz (i na odwrót), bez wchodzenia w rolę, której nie chcesz, która jest uważana za konieczną i którą narzuca Ci rozszerzająca się w tłumach kultura, mentalność.
Mateusz Jańta
Odwiedź mnie na Facebooku:
www.facebook.com/mateusz.janta
♡
Genialnie to ująłes!
dziękuje! 😉
Mateusz swój człowiek w swoim świecie to co piszesz porusza nie tylko setki serc ale i setki umysłów
Naprawdę świetne! Jedna tylko uwaga- nie każda kobieta oglądająca “Seks w wielkim mieście” jest robotem powtarzającym wszystko co w tym serialu usłyszała! (Tak, uwielbiam ten serial… haha). Pozdrawiam! 🙂
Świetny tekst 🙂 Jak zwykle celnie wszystko ująłeś .
Świetne…..trafia to do mnie …jestem pod pozytywnym wrażeniem….chyba sama siedziałam w takim schemacie….teraz poczułam,ze nie musze…ze moge wrócić do mojej pierwotnej kobiecości…dziękuję
A co jeśli ja się z nią dobrze czuję a ona ze mną nie? tak bynajmniej twierdzi, szukać innej? bo walczyłem już 3 miesiące, już nie mam na to sił…
Po pierwsze miłości się nie szuka. Ją się tworzy. Więc jeśli będziesz na siłę szukać innej tylko po to żeby o tej zapomnieć lub zastąpić jej brak to gwarantuję Tobie, że Ci się to nie uda.To co powinieneś zrobić to sobie ją odpuścić. Wiem, że rozum i emocje to ciężkie rzeczy do pogodzenia, ale jeśli ktoś Tobie mówi, że przy Tobie się nie czuje dobrze a Ty na siłę z tym kimś starasz się być to nie doprowadzi Cię to do szczęścia (którego zapewne jak każdy pragniesz). Odpuść ją, bo w przeciwnym razie będziesz się starał zmienić specjalnie dla niej i to tylko po to żeby zaczęła się przy Tobie dobrze czuć, a to już będzie hipokryzją i pogorszy Twój stan. Nie szukaj nikogo, nic na siłę. Gdybym Tobie teraz oferował starego Fiata, którym nie jeździłoby Ci się wygodnie lub najnowsze Ferrari, ale musiałbyś poczekać na nie 2 miesiące co byś wybrał? 😉 Odpowiedź jest wiadoma. Rób to co uważasz, że Ciebie uszczęśliwi. Jeśli walczysz z czyimś charakterem i kaprysami po to żeby było lepiej to nie nazywaj tego miłością i związkiem. W partnerstwie chodzi o to żeby razem walczyć o coś wspólnego, a nie walczyć z drugą połówką o jej uwagę itd. Cierpliwości i szczęścia do kobiet Ci życzę! 😉
M.