Czułość

Jedno jest pewne – pachniesz niesamowicie, gdy twoje ciało jest ciepłe od snu. Mogę ci to mówić codziennie, aż do momentu, w którym znowu umrę.
Bo często umieram, wiesz? Po prostu. Zabija mnie coraz więcej rzeczy. Mnie i moje zainteresowanie nimi; zainteresowanie czymkolwiek. Chcę powiedzieć, że owszem, dostrzegam piękne kolory wszystkiego, ale jednocześnie mam wrażenie, że do uzyskania tych wszystkich kolorów, ktoś musiał domieszać grubą warstwę szarości. W pewnym momencie życia, to ona jest jego podstawą.
Kilka dni temu przeczytałem gdzieś zdanie, które uderzyło mocno w moje serce. „Nie rozumiem mojej duszy”. Wziąłem głęboki wdech i przez chwilę pomyślałem, że ja mojej też nie rozumiem. Potem zastanowiło mnie, czy przypadkiem nie jest na odwrót, i to ona nie rozumie mnie, albo świata w którym żyję i stąd jest we mnie ta studnia, do której jak kamienie wrzucam pytania, ale odpowiedź nie wraca nawet echem. Bo pytania, nawet, jeśli nie uzyskają prędko odpowiedzi, trzeba zadawać, prawda? Inaczej zatruwasz się akceptacją i tracisz siebie, stajesz się elementem tła na kurewsko źle namalowanym obrazie.
Znowu umrę, wiem o tym i z tym rodzajem śmierci już się pogodziłem, jednak i tak niektórymi nocami staram przypominać sobie, co jest w życiu ważne i najważniejsze. Ostatnio często tak mam, bo nie chcę, żeby było za późno. Nie chcę kiedyś myśleć, że odchodzę z tego świata z o jednym uściskiem, spojrzeniem na księżyc lub dotykiem twoich ust za mało. Nie mamy czasu na niepozwalanie sobie na uczucia i emocje, na nieczułość. Na hamowanie tego i granie przed kimś kogoś, kim nie jesteśmy, bo tak na prawdę nikt nie patrzy. Dlatego nie mogę się doczekać, aż znowu zatrzymam cię na rynku jakiegoś miasta, żeby zatańczyć powoli do piosenki, która będzie grała w naszych głowach.
Umrę z ostatnim zdaniem tego tekstu, ale staram się głośno nie narzekać, bo znasz mnie, i wiesz, że w końcu jak zawsze się odrodzę, albo w promieniach popołudniowego słońca, które w ciszy ogrzewają moje oczy, nos, usta, albo w dotyku twoich nóg i miękkiej czułości, znajdującej się tam, gdzie moje usta docierają, a promienie już nie.

M.

Dodaj komentarz