Stoję na drodze i krwawię nocnymi kolorami miasta. Moje nietrwanie trwaniem jest duszone. Patrzę w dal, a tam czarna plama i blask latarni niby ogień, co trawi szczęście łzą zadrapane. Chłód, a ja nie chcęCzytaj dalej
Pojawiła się iskra, i nagle przestałem zwracać uwagę na to, jaki kolor ma płomień, lub jak wielki on jest. Cieszyłem się, że chociaż przez chwilę było ciepło. – Mateusz Jańta
Myślałem, że nie istnieje. Teraz widzę Ją wszędzie. Między dźwiękami świata. W mrugnięciu jej brązowych oczu, a potem w uśmiechu, i w smutku też. Słabnę i rosnę w siłę jednocześnie. To jak unoszenie się nadCzytaj dalej
Palący błękit dnia, z dymem puszcza ciało. Przytulna szarość deszczu, kradnie niematerialne. Gęsta czerń nocy usypia w lęku resztę. Znikam, i nie zostaje nic,poza strachem, że ty też możesz kiedyśzniknąć. – Mateusz Jańta
Proszę, chociaż jeszcze przez chwilę trwajmy w tym niespojrzeniu. Ono wystarczy, gdy oboje wiemy, jak bardzo nasze źrenice chcą się spotkać. – Mateusz Jańta
Już od dawna, gdzieś poza dniem i nocą, poza ciałem i umysłem, czuję że coś tracę, chociaż wszystko zdaje się być na swoim miejscu. – Mateusz Jańta
Niech na minutę wszystko utonie, zgnije lub spali się w swojej chciwości krwawiących dusz, które za często znajdują siebie w kimś innym, i nie rzadziej duszą się brudnymi ideami mas. – Mateusz Jańta
Schody. W dół coraz bardziej wyraźne, a w górę… Te w górę znikają. I ciemność. Nie boję się jej. Chwytam ją za dłoń i idę przez nią, wiedząc, że światło to tylko iluzja. – MateuszCzytaj dalej
Niepokój okazał się być czarniejszy od nocy, a niechęć rośnie wraz z ciężarem prawdy. – Mateusz Jańta
Chciałbym nauczyć się gubić gdzieś rzeczywistość tak często, jak ona gubi mnie. – Mateusz Jańta