Świat na chwilę umarł
w białych ścianach
trawiących jego obłęd.
Chłód. Szarość.
Gdzieniegdzie krążą
resztki potłuczonych
charakterów.
Błądzą wzrokiem po brudzie.
W powietrzu płonie
rozpaczliwe echo pytania
“Gdzie jestem?”.
“Wewnątrz!”,
odpowiedział nikt.
– Mateusz Jańta