Nie wiem czym oddychać. Chcę napisać, że za rzadko patrzymy w niebo. Że sposób, w jaki Ona istnieje, mnie w nieistnienie wprowadza. Że otworzyłem drzwi, a za nimi za dużo odpowiedzi było i za małoCzytaj dalej
Kategoria: Wiersze
Serce marszem w każdym kierunku rusza. Jak na rozkaz spojrzenia, komendę bliskości. Nię patrz zbyt długo. Teraz jest inaczej. Czuję to. Teraz jest krwawiej. – Mateusz Jańta
Zdaje się, że to uczucie nagości, gdy słowa są, i gdy ich nie ma. Wiecznie rozebrani, w cieniu bezdotyku, sparzeni pomarańczową nadzieją. – Mateusz Jańta
Mam w sobie świat schowany w postaci jakiejś atmosfery, chmury odczuć, obrazów, dźwięków, zapachów, i kolorów, których nie poskromiłby żaden malarz. – Mateusz Jańta
Straciliśmy spojrzenia. Kielichy źrenic wypełniliśmy sobą, przelewając pierwszą kroplę. Sytość. Nie ma już pragnienia. Nie ma. – Mateusz Jańta
Ukrywam się, gdy mogę. Gdy możliwości takiej nie ma, czuję, że wszystko ukrywa się we mnie. Myśli, kolory, bezkolory, dźwięki, cisza, brudy… Lepka masa, z której niczego nie da się ulepić. – Mateusz Jańta
Nie śpię już. Przeskoczyłem przez mur ze snów świata, z hukiem budząc się na zawsze. Za murem nocne niebo, cisza, ty, i moje oczy w szczegółach twoje piękno widzące. – Mateusz Jańta
Zamykam oczy i pozwalam, by szum chłodnego wiatru przenikał mnie, zmywając rozczarowanie. Czymkolwiek jestem, znikam, znikam, znikam. – Mateusz Jańta
Ciemność powiek nie wystarcza. Świat dobija się do mnie swoją szarobiałością. Jak mam ufać kolorom, kiedy nawet one lubią widok krwi? Potrzebuję otchłani. Tak bardzo jej potrzebuję. – Mateusz Jańta
Chcę zapamiętać jej twarz na zawsze. Spokojne ruchy, nie spieszącą się każdą cząstkę ciała. I dźwięk najbardziej kobiecego na świecie “Dziękuję”, gdy podniosłem jej okulary, które upuściła na ziemię, a obok nich i mnie upuszczając,Czytaj dalej